Uwielbiam suszone śliwki, szczególnie węgierki w dodatku domowe, własnej roboty, dlatego nie umknął mojej uwadze przepis, który je wykorzystuje, szczególnie, że zawiera także mak i czekoladę- wystarczająco intrygujące połączenie, by podjąć się próby pieczenia;)
Przepis podpatrzyłam na tym blogu.
Co mogę powiedzieć po degustacji? Wspaniałe połączenie składników- ciasto lepiej smakuje niż wygląda- ogólnie rewelacja, na pewno będę go piekła:)
/wykonanie z niewielkimi zmianami/
warstwa czekoladowo- śliwkowa:
4 jajka
120 g masła
75 g gorzkiej czekolady
75 g mlecznej czekolady
110 g cukru trzcinowego
4 łyżki kakao
200 g suszonych śliwek
50- 100 ml rumu (zależnie od suchości naszych śliwek)
1/5 łyżeczki soli
warstwa makowa:
3 jajka
120 g masła
150 g maku
30 g mielonych orzechów laskowych
20 g drobnego cukru
100 g miodu
100 ml mleka
polewa:
100g masła
2 łyżki mleka
50g gorzkiej czekolady
5 łyżek cukru pudru
1-2 łyżki mleka w proszku
2 łyżki rumu
Śliwki drobno siekamy, zalewamy rumem i odstawiamy na dwie godziny aby nasiąknęły. Czekoladę topimy z dodatkiem masła w kąpieli wodnej, tj. wstawiamy rondelek z wodą na gaz, do rondelka wstawiamy mniejszą miseczkę, w której możemy podgrzewać (metal, szkło hartowane), wrzucamy masło i kostki czekolady, gotujemy cały czas mieszając do rozpuszczenia się składników (uwaga! nie dłużej, aby nie spalić czekolady!!). Jajka z dodatkiem cukru i soli ubijamy mikserem. Do ubitych jaj dodajemy kakao i lekko przestudzoną czekoladę (taka by była jeszcze na tyle płynna by nie zrobiła grudek i taka, by nie była zbyt gorąca, by nie "ugotować" nam jajka) i mieszamy delikatnie szpatułką, by jajka nam nie opadły. Następnie dodajemy śliwki z całym rumem. Gotową masę przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. W tym czasie bierzemy się za wykonanie warstwy makowej.
Mak gotujemy w wodzie (wlewamy tyle aby był zakryty) przez 15 minut, następnie dodajemy mleko i gotujemy jeszcze 5 minut- mak powinien wchłonąć płyny. Ugotowany mielimy i pozostawiamy do przestygnięcia. Ja robię to w Thermomix'ie, jest to proste i szybkie, jednak jeśli ktoś nie ma takiego cudeńka, proponuję inny typ wykonania, bez mielenia, też nie będzie złe:) Trzecią opcją na mak jest po prostu zaparzenie go wrzącym mlekiem i dodanie nie ugotowanego do ciasta- uwierzcie, też smakuje;) Jednak dziś u mnie wersja najbardziej pracochłonna- ugotowany i zmielony;)
W międzyczasie ucieramy masło z cukrem na puszystą masę, do której dodajemy kolejno żółtka, nieustannie ucierając. Na koniec dodajemy przestudzony mak (aby nam nie roztopił tłuszczu), zmielone orzechy laskowe oraz miód. Teraz czas na białka- ubijamy je na sztywną pianę i dodajemy do masy makowej- uwaga! delikatnie mieszamy z masą!
Gotową masę makową wykładamy na warstwę czekoladową i pieczemy przez 50 minut w temp 180 stopni.
Upieczone ciasto studzimy i ozdabiamy polewą:
W rondelku rozpuszczamy masło z dodatkiem mleka i rumu. Następnie dodajemy czekoladę. Gdy w połowie rozpuści się, zdejmujemy z gazu i intensywnie mieszamy do rozpuszczenia się, następnie dodajemy cukier- mieszamy, a na koniec mleko w proszku w ilości pozwalającej na uzyskanie odpowiedniej gęstości (gęstej śmietany)- tak by dała rozprowadzić się na cieście:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz