niedziela, 6 grudnia 2015

pierogi z twarogiem- nadzienie deserowe babci Stefci


Babcia Stefcia zawsze powtarzała, że  najważniejsze w cieście pierogowym, tak jak i w domowym makaronie, to nie żałować jajka. Tak, wiem, powiecie, że jajka niezdrowe (bzdura!- jajka dają życie, a to co daje życie, nie zabija), że obecny trend to ciasto bez jajek itp, itd.. 
Ciasto z jajkiem jest jednak bardziej elastyczne, miękkie, nie pęka, nie rwie się i dobrze się skleja.
Ciasto na makaron jest podobne, dodajemy jedynie więcej jaj- co najmniej 5-6 i wtedy nieco mniej wody. Ale dziś o cieście pierogowym. Próbowałam wielu innych, proponowanych przez różne fora, kucharzy-celebrytów i....., i wróciłam do babcinego:) Żadne ciasto go nie przebiło. Zresztą co tu dyskutować z tradycją.

Dziś podaję przepis na pierogi z twarogiem, ale nie na słodko. Te pierogi goszczą u mnie na wigilijnym stole, ponieważ moje dzieci je uwielbiają, w przeciwieństwie do tych z kapustą i grzybami.
Z przepisu wychodzi mi 60 pierogów

ciasto:
500 g mąki typ 500
250ml gorącej wody, lekko przestudzonej (by nie sparzyła żółtek)
50 g miękkiego masła
1 jajko
2 żółtka
1 łyżeczka soli



farsz:
600g twarogu
5-6 żółtek
1 1/3 łyżeczki soli
1 1/3 łyżeczki pieprzu
8 łyżeczek cukru
2 średnie cebule
1 łyżka masła do podsmażenia cebuli

Farsz: Cebulę  drobno kroimy i smażymy na złoto. Twaróg gnieciemy i mieszamy widelcem (!) z pozostałymi składnikami  i cebulką na możliwie litą konsystencję nie (należy farszu traktować blenderem, bo zmieni to smak nadzienia). Farsz ma mieć wyraźnie słodko słony smak. Jeżeli przesolimy, wystarczy dodać mniej soli do gotowanej wody, wtedy ta ze środka pieroga ucieknie do wody i uratujemy nasze pierogi.
Ciasto: do masła dodajemy jajka, wodę, sól. Uzyskaną masę wlewamy  do mąki i ugniatamy do uzyskania elastycznej masy, którą z kolei musimy rozwałkować  na jak najcieńszy placek i wycinać w nim kółka (np szeroką szklanką, specjalnym urządzeniem do lepienia pierogów). Do każdego kółeczka wkładamy  na środek farsz a brzegi zlepiamy. Jak zlepiać , by farsz nie uciekał- ja mam taką metodę: kładę farsz na środek, chwytam dwa przeciwległe części koła i zlepiam je jednym ściśnięciem palca wskazującego i kciuka, następnie zaczynam zlepiać lewy bok ku górze i potem prawy bok ku górze. Powstanie ładna falbanka, którą można w przeróżny sposób ozdobić. Najprościej jest zrobić około 5 "szczypawek", a jak ktoś ma większe zdolności, to może wykorzystać je do innego typu zdobień:)
co dalej:

do gotowania:
garnek 3-4 litrowy
1 łyżka soli
opcjonalnie 2 łyżki oliwy lub oleju- aby pierogi nie sklejały się po wyjęciu

Do dużego garnka  (5l) wlewamy wodę (połowę wysokości garnka) i  doprowadzamy ją do wrzenia z łyżką  soli oraz oliwą.  Do gotującej się wody wrzucamy pojedynczo pierogi, by nie zlepiały się. Gotujemy 5 minut od momentu wypłynięcia pierogów na powierzchnię, po czym wyciągamy  i rozkładamy na talerzach by lekko obeschły (nie będą wtedy lepić cię do siebie i możemy je wtedy ułożyć na jeden talerz.

Jak podajemy:
Podawać usmażone wyłącznie na MAŚLE (inny tłuszcz bardzo zmienia smak i zapach pierogów) na złoty kolor. Na talerzu można posypać cukrem i polać śmietaną. (Uwielbiam  spijać powstały w ten sposób sos, który pozostaje po zjedzeniu pierogów- kwintesencja posiłku).







Uwagi:
Nie wyrzucajmy ścinek. Możemy je ponownie zagnieść i rozwałkować by wyciąć kolejne pierożki. Jednak nie czyńmy tego więcej niż 2 razy, bo ciasto na pierogu będzie za twarde (wszak podsypujemy ciasto mąką, którą potem wgniatamy). Gdy jeszcze mamy ścinki, to za trzecim razem proponuję rozwałkować, pociąć w kwadraty i ugotować, uzyskamy smaczne płaty ciasta, które są rewelacyjne po usmażeniu;)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz