W ogrodzie pełno orzechów. W zeszłym roku większość wykradły mi wiewiórki. Tego roku postanowiłam być szybsza. W poprzednich latach powstał pomysł na różne cudeńka z zielonego orzecha (pyszne orzechy Ćwierczakiewiczowej, krople na dolegliwości żołądkowe i ekstrakt odrobaczający ). W tym roku stawiam na nalewki. Przewertowałam wiele książek, stron internetowych i wyłuskałam stąd moim zdaniem 3 najciekawsze przepisy na nalewkę . Poniżej druga odsłona tego trunku:
Składniki:
16 niedojrzałych owoców orzecha włoskiego w łupinach (takich z drugiej połowy czerwca),
1 litr wódki 45%,
3 g gałki muszkatołowej,
3 goździki,
0,25 kg cukru,
Wykonanie:
Orzechy kroimy na ćwiartki, wkładamy do dużego słoja i zalewamy preferowaną wódką. Zakręcony słój stawiamy na słonecznym parapecie na cztery tygodnie.
Następnie przecedzamy nalew, ale nie wyciskamy płynu z owoców(!!).
Do nalewu wsypujemy cukier, gałkę muszkatołową oraz goździki. Wszystko dokładnie mieszamy i znowu odstawiamy na kolejny miesiąc. Na przełomie sierpnia i września (w zależności od sezonu dojrzewania orzeszków) przelewamy nalewkę do butelek (można przefiltrować lub delikatnie zlać, dbając by osad pozostał na dnie słoja), następnie wynosimy do ciemnego i chłodnego miejsca na minimum 2 miesiące.Następnie przecedzamy nalew, ale nie wyciskamy płynu z owoców(!!).
Gdy nalewka osiągnie swój wiek, podzielę się z Wami jej walorami smakowymi. Na obecną chwilę, poznałam jej walory zapachowe- niesamowicie apetycznie pachnie:)
Uwagi: z powyższej porcji uzyskacie 2 pełne butelki półlitrowe trunku, a i zostanie jeszcze 1/3 takowej na degustację;D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz